Skóra lubi równowagę

Dr Timm Golueke to nie tylko specjalista od kremów. Bez pytania mówi, jak ważne jest dla niego zdrowie skóry. W Monachium prowadzi klinikę dermatologiczną, gdzie na co dzień leczy. Przychodzą do niego osoby z atopią, alergią, egzemą, łuszczycą, trądzikiem i trądzikiem różowatym oraz wieloma innymi chorobami. Wszystkie po zakończeniu terapii dostają zalecenia kosmetyczne. Niektórzy pacjenci przynoszą pudła pełne produktów, których używali i proszą, by doradził, co zostawić, co odstawić. Dr Timm chętnie im w tym pomaga uważa, że domowa pielęgnacja to część klucza do sukcesu. Wyleczona i odpowiednio zadbana skóra poradzi sobie sama z wieloma problemami, będzie się skutecznie bronić przed wpływem czynników zewnętrznych i wolniej, ładniej starzeć. Lepiej też zareaguje na terapie upiększające czy odmładzające, jeśli ktoś się na nie zdecyduje. 

 

Kosmetyki Royal Fern nie odwołują się w nazwie do twojego medycznego wykształcenia, a do najważniejszego składnika, wyciągu ze szczególnego gatunku paproci, długosza królewskiego (ang. royal fern). Dlaczego tak zdecydowałeś? 

To nie byle jaki składnik! Zaczęło się od tego, że myśląc o stworzeniu własnych kosmetyków, szukałem naturalnych substancji o udowodnionym badaniami, pozytywnym wpływie na skórę. Na informacje o skuteczności ekstraktu z długosza królewskiego natknąłem się przypadkowo w czasopiśmie medycznym. W artykule opisywano pozytywny wpływ tej substancji w leczeniu uzupełniającym chorych z czerniakiem. Postanowiłem poszukać innych badań. Znalazłem i dowiedziałem się, że jest potężnym antyoksydantem, niwelującym efekty starzenia wewnętrznego (genetycznego) i zewnętrznego (środowiskowego). Chciałem więc sprawdzić, co da się uzyskać z tej nieprzeciętnej rośliny. I czy to przypadkiem nie wymarzony składnik dla dermatologa. 

 

Jak długo zajęło stworzenie takiej postaci ekstraktu, która sprawdza się w kosmetykach? 

Z zespołem chemików i farmaceutów pracowaliśmy nad tym cztery lata. Wreszcie udało się uzyskać wyciąg, który daje maksymalną skuteczność działania w różnego rodzaju produktach. Dodaliśmy do niego inne cząsteczki naturalne, żeby dodatkowo wzmocnić właściwości obronne komórek paproci. A wszystko „opakowaliśmy” w liposomy, dzięki czemu składnik dociera, gdzie powinien i jest stopniowo uwalniany w skórze, zapewniając długotrwałe działanie. Royal Fern Complex – bo tak się oficjalnie nazywa – to na tyle cenna oraz innowacyjna substancja, że ją opatentowaliśmy. 

 

Ten ważny składnik nie jest jednak jedynym, na którym opiera się skuteczność kosmetyków Royal Fern. 

Łączymy go z innymi substancjami o udowodnionej skuteczności: witaminami C, E, retinolem, kwasem hialuronowym, olejami i masłami roślinnymi. Za każdym razem dbamy o to, żeby wszystkie składniki zgadzały się ze sobą, współpracowały w kosmetyku dla dobra skóry. Na przykład do produktów dla osób z niedoskonałościami cery dodajemy: cynk – o działaniu przeciwzapalnym, kwas traneksamowy, żeby zredukować blizny, wyciąg z kory wierzby (naturalny kwas salicylowy), który oczyszcza i zmniejsza widoczność porów.  

 

Skąd czerpiesz pomysły na kolejne produkty? Obserwujesz rynek, jeździsz na targi branżowe? 

Wszystkie biorą się z praktyki lekarskiej. W mojej klinice codziennie przyjmuję pacjentów z różnymi problemami dermatologicznymi i tworzę kosmetyki, które później pomogą im w codziennej pielęgnacji. Chcę zapewnić skuteczność już bez aspektu medycznego. To ważne, bo zadziała tylko preparat regularnie używany. A będzie tak, jeśli jego stosowanie okaże się przyjemne. 

 

Jesteś cenionym w świecie specjalistą, zajmującym się przeciwdziałaniu procesom starzenia się skóry. Jaką część praktyki poświęcasz leczeniu, a jaką dermatologii estetycznej? 

Zabiegi odmładzające stanowią około 50% wizyt w mojej klinice.  

 

Twój ulubiony? 

Botoks. Lubię go robić i sam stosuję. Dobrze wykonany zabieg powinien dawać naturalny efekt, nie blokować mimiki, a jedynie wygładzać, relaksować rysy twarzy – jakbyś właśnie wróciła z udanych wakacji. Przesada powoduje, że wygląda się sztucznie. Na szczęście światowy trend jest taki, że zabiegi z użyciem botoksu czy wypełniaczy wykonuje się częściej niż kilka lat temu, podając mniejsze dawki preparatów. To mnie cieszy, bo szczególnie w przypadku osób młodych zbyt dużo wypełniacza czy botoksu nie poprawia wyglądu, lecz sprawia, że twarz jest pozbawiona charakteru, indywidualności, upodabnia się do innych twarzy zmienionych zabiegami. Trudno też stwierdzić, ile taka osoba ma lat – 30, 40, 50? Chyba nie o to chodzi…  

 

Jakie nowe zabiegi odmładzające wprowadziłeś ostatnio do swojej kliniki? 

Niedawno zaczęliśmy pracować z polinukleotydami, które podajemy iniekcyjnie. To nowy sposób biostymulacji, ma doprowadzić do tego, by skóra znów wydajnie produkowała elastynę i kolagen. Polinukleotydy są cząsteczkami naturalnie występującymi w naszym RNA i DNA. Preparat z nimi jest płynny i wstrzykuje się go w skórę bardzo płytko. Sprawdza się na całej twarzy, nie wyłączając delikatnych partii wokół oczu – świetnie likwiduje zasinienia. Przyspiesza produkcję włókien podporowych, skóra staje się jędrniejsza, grubsza, a dzięki temu sińce są mniej widoczne. Polinukleotydy nadają się także do pobudzania skóry głowy, osłabionych cebulek, gdy pojawiają się problemy z rzednięciem włosów.   

Mój numer dwa: egzosomy. Maleńkie molekuły, które naturalnie znajdują się w naszym organizmie i pełnią ważną funkcję m.in. w komunikacji międzykomórkowej – przekazują ważne informacje tym bliższym i tym dalszym. 
 


Jak działają na skórę? 

Na przykład „mówią” rozleniwionym fibroblastom: teraz macie produkować więcej kolagenu w określonym miejscu. I one to robią! W USA i Wielkiej Brytanii można stosować egzosomy pozyskiwane laboratoryjnie z komórek ludzkich. W Unii Europejskiej jest to zabronione – w gotowych preparatach używamy wyłącznie egzosomów syntetycznych. Moim zdaniem słusznie, nie chciałbym mieć w ciele materii pochodzącej od innej osoby. W przypadku ratowania życia: transfuzji, przeszczepu, to inna sprawa. Ale po to, żeby lepiej, młodziej wyglądać? Dodatkowo od niedawna mamy możliwość pozyskiwania egzosomów z krwi pacjenta, są odseparowywane na podobnej zasadzie, jak osocze bogatopłytkowe. Podaje się je w zastrzykach, choć ja wolę używać do tego celu pistoletu do mezoterapii. Jeszcze nie testowałem na sobie tej metody, ale wypróbowała ją część mojego zespołu – wszyscy żyją i wyglądają świetnie (śmiech). Dla tych, którzy nie lubią zabiegów dermatologicznych są także kosmetyki z roślinnymi egzosomami, jednak nie jestem przekonany o ich skuteczności.  

 

W takim razie, które z nowych składników kosmetycznych cię przekonują? 

Warto sobie uświadomić, że sprawdzone dawno temu w badaniach klinicznych substancje nadal świetnie działają. Moim zdaniem nie ma sensu za wszelką cenę szukać najnowszych składników czy zabiegów, ale wybierać najskuteczniejsze. Na przykład po tysiącach substancji i marek kosmetycznych, jakie pojawiły się na rynku w ostatnich dziesięciu latach, wreszcie zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak ważna jest ochrona naturalnej bariery skórnej. W rezultacie probiotyki, choć same w sobie nie są nowością, zaczęły odgrywać w kosmetykach nową, ważniejszą niż kiedyś rolę. W Royal Fern mamy preparat odmładzający – Retinol Solution, w którym zestawiliśmy zamknięty w liposomach palmitynian retinylu z probiotykiami, żeby wzmocnić skórę i uchronić ją przed podrażnianiami. We wrześniu zadebiutuje nowy kosmetyk – Barrier Solution. Będzie chronić barierę dzięki kombinacji ceramidów i probiotyków. Dodaliśmy do tego duetu kwas traneksamowy, bo ma wspaniałe właściwości antypigmentacyjne i rozjaśnia blizny po trądziku; wyciąg z kory białej wierzby, czyli naturalną formę kwasu salicylowego, i oczywiście ekstrakt z długosza królewskiego, jeden z najsilniejszych naturalnych antyoksydantów.  

 

Twoja kosmetyczna recepta na piękną i zdrową skórę? 

Jeśli chodzi o działanie odmładzające, codziennie powinniśmy używać kosmetyków z antyoksydantami, z retinolem (na noc) i filtrów przeciwsłonecznych, najlepiej mieszanych: chemiczno-mineralnych, te drugie chronią też przed światłem emitowanym przez komputery i smartfony. Ale nie tylko kosmetyki i zabiegi decydują o tym, jak wygląda skóra. Również to, w jakiej jesteśmy kondycji psychicznej. Stres, obniżenie nastroju przyczyniają się do szybszego starzenia skóry, zakłócają jej prawidłowe działanie. Mogą być przyczyną: powstawania opuchlizny i sińców pod oczami, szarego odcienia cery, wyprysków, przesuszenia. Dlatego uważam, że lepiej zjeść kawałek czekolady czy ciasta i być zadowolonym z życia, niż całkowicie wykluczyć z diety cukier – który przyczynia się do niszczenia włókien podporowych skóry – i mieć fatalny nastrój. Za niski poziom hormonów szczęścia jest równie niekorzystny, jak glikacja. Złe nawyki – inna sprawa, ale okazjonalne spożywanie słodyczy to nie grzech przeciwko zdrowej skórze.  

 

Co myślisz o trendzie longevity? 

Chodzi ci o to, że chcemy żyć jeszcze dłużej i do końca pozostać sprawni, atrakcyjni? Z medycznego punktu widzenia nie mamy pewności, co pomaga, a co nie. To nowa dziedzina, dlatego gdy widzisz produkt z hasłem „longevity beauty”, zalecam ostrożność. Warto sprawdzić, czy jego działanie jest poparte odpowiednimi badaniami klinicznymi albo czy zawiera opatentowane składniki. Ważne jest też, skąd pochodzi. Preparaty wytwarzane w Unii Europejskiej muszą spełniać wyższe standardy niż np. te, które powstają na Dalekim Wschodzie. Wielu moich pacjentów – dzięki zakupom online – sprowadza kosmetyki z Azji, m.in. naturalne filtry czy olejki. Są tańsze od europejskich, to prawda, ale zawsze, kiedy słyszę pytanie, dlaczego dobre kosmetyki pielęgnacyjne tyle kosztują, odpowiadam: bo badania nad składnikami i nad samym produktem są drogie. Duże marki, wytwarzające setki tysięcy sztuk, mogą rozłożyć ten koszt. Małe, które chcą wszystko robić jak trzeba: badać, testować, używać najlepszych jakościowo substancji, mają mniejsze pole manewru. 

 

Z drugiej strony zabiegi dermatologiczne, nawet te z użyciem supernowoczesnych technologii, są coraz dostępniejsze cenowo. I dają szybki, spektakularny efekt. Jak w tym kontekście widzisz przyszłość pielęgnacji? 

Zabiegi i kosmetyki nie są tym samym. Zawsze to powtarzam osobom, które wydają mnóstwo pieniędzy na odmładzające kuracje dermatologiczne, a nie stosują dobrych kremów. Jasne, da się zestawiać droższe produkty z tańszymi – jak w modzie. Ale nie powinno się z nich rezygnować. Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, to poradzić się eksperta, co jest naprawdę potrzebne. Peelingi, lasery i inne zabiegi dermatologiczne pomagają odmłodzić skórę, ale też niszczą jej naturalną barierę ochronną. Dlatego potrzebuje dodatkowego odżywienia, nawilżenia, zabezpieczenia – i to właśnie dają kosmetyki. Żeby uzyskać najlepsze rezultaty, gdy np. laserowo likwidujesz przebarwienia, powinnaś zainwestować też w krem rozjaśniający plamy i koniecznie w dobry filtr przeciwsłoneczny. Ani same kosmetyki, ani same zabiegi nie dadzą tak dobrego efektu, jak stosowane razem. Nawet odpowiedni preparat do mycia twarzy ma znaczenie. Większość z nas żyje w dużych miastach. To ważne, żeby oczyszczać skórę ze wszystkich szkodliwych substancji, które osiadają na niej przez cały dzień. Jeśli tego nie zrobisz dobrze, najlepsze preparaty pielęgnacyjne nie zadziałają, jak powinny. 

 

W takim razie, ilu kosmetyków powinnam używać każdego dnia? 

Nie jestem fanem koreańskiej pielęgnacji, do której potrzeba 20 produktów lub więcej. Ale jeśli ktoś czerpie z tego przyjemność i widzi pozytywne efekty – bardzo dobrze. Pamiętajmy, że Azjatki swoją urodę zawdzięczają również zabiegom dermatologicznym i makijażowi. Kiedy byłem w Korei Południowej kilka lat temu, widziałem, jak to wygląda w rzeczywistości: mnóstwo problemów z niedoskonałościami, trądzikiem, przetłuszczającą się skórą. Obraz nie tak piękny, jak oglądamy w reklamach. Żeby sobie z tym poradzić, wymyślają fantastyczne produkty do makijażu i doskonalą techniki ich używania.  

 

Jesteśmy w Europie… 

…i potrzebujemy: dobrego kosmetyku do mycia twarzy – nigdy nie należy oszczędzać na tym produkcie! Jeśli się malujesz, dodatkowo preparatu do demakijażu oczu, ten zmywa się najtrudniej. Kosmetyku z filtrem, preparatu z antyoksydantem, z retinolem, lżejszego kremu na dzień i bogatszego na noc. Osoby ze skórą z trądzikiem czy przebarwieniami muszą dodać do tego kosmetyk przeznaczony specjalnie do ich typu cery. Jeśli zawiera antyoksydant, jeden produkt odpada.  Możesz też używać tego samego kremu na dzień i na noc. W sumie to 5-6 kosmetyków. 

 

Co z suplementami na młodość, urodę, piękną skórę, włosy i paznokcie są niezbędne? 

To nie jest jedyne wyjście. Dobrze wyważona dieta i zdrowy styl życia potrafią wiele zdziałać. Suplementy pomagają pod warunkiem, że sięgniesz po te, których skuteczność i bezpieczeństwo stosowania są potwierdzone badaniami. Należy ostrożnie je ze sobą łączyć, bo poszczególne substancje mogą osłabiać lub nasilać swoje działanie. Dodatkowo nie wiemy w jakim stopniu docierają do skóry, która jest na samym końcu naszego wewnętrznego łańcucha pokarmowego. No i najlepszy suplement nie pomoże, gdy ktoś pali papierosy i nadużywa alkoholu – skóra tego nie lubi. 

 

A odmładzające maski wykorzystujące działanie światła LED? 

Używam takiej codziennie! Dzisiaj, zanim przyszedłem na rozmowę z Tobą, też odbyłem dziesięciominutowy seans. Trzeba tylko wybrać maskę renomowanej firmy, która… 

 

…ma badania potwierdzające skuteczność. 

Tak (śmiech). I pamiętać, że – jak większość produktów pielęgnacyjnych – działa tylko wtedy, kiedy stosuje się ją regularnie. Najlepsze składniki, technologie i zabiegi nie pomogą, jeżeli zabraknie systematyczności. 

 

Autor: Joanna Lorynowicz

Zdjęcia: Paulina Puchalska

PODZIEL SIĘ