Zapach dymu, prochu i krwi

Piękny dym

O Ani Parniewicz, ekspertce z Galilu Olfactory przy Mokotowskiej w Warszawie, lubimy myśleć, że jeżeli jakiegoś zapachu nie zna, to tego zapachu nie ma, nie istnieje. Wyjątkowość Tonnerre streszcza dwoma słowami: piękny dym. Do dymu zaraz dodaje krew, proch, rodzynki, rum i skróconą wersję życiorysu admirała Nelsona. Kreatora zapachu zainspirowała bowiem… bitwa o Trafalgar.

Niewiele brakowało, by dziś Anglicy pili więcej wina niż whisky i piwa, oraz mówili biegle po francusku. W 1805 roku Napoleon uznał, że niepodległa Anglia przeszkadza mu w planach zawojowania świata. Sprawę miała załatwić francuska flota wspierana przez Hiszpanów. Pomimo zdecydowanej przewagi przeciwnika Anglicy spuścili Francuzom manto. Od Trafalgaru zaczęli wierzyć, że są potęgą. Świętowanie zwycięstwa skomplikowała im jednak śmierć admirała Nelsona — wystrojonego tak bardzo, że z kilku mil rzucał się w oczy i był nazbyt łatwym celem. Podobno jego zwłoki zatopiono w beczce rumu — lepszego środka konserwującego pod ręką nie było, a admirała pochować wypadało przecież w stolicy, z honorami.

Jak naprawdę pachnie Tonnerre?

O to, jakie wrażenia robi Tonnerre, zapytaliśmy zawodowego żołnierza jednostki tak specjalnej, że nie możemy zdradzić nawet jego imienia. K. pływa po Morzu Śródziemnym. Jego okręt ratuje uchodźców i unieszkodliwia przemytników. K. mówi, że gdy jesteś na pełnym morzu, zmysł powonienia wyostrza się do granic.

“Najpierw czujesz benzynę, smród spalin silnika łodzi motorowej, zanim jeszcze ją zobaczysz. Ląd czuć z odległości 5 km — to żywiczny zapach lasu, gnijącej zieleni, suchej trawy i ziemi."

"Tonnerre ma dokładnie tę samą wyrazistość. Wybija się w nim proch, ale nie agresywnie. Kiedy cały dzień strzelasz w zamkniętym pomieszczeniu, na strzelnicy, cholernie boli cię głowa, woń palonego prochu w swojej intensywności staje się toksyczna. Po strzale, któremu towarzyszy ogień, i po otwarciu zamka z komory nabojowej wydobywa się dym. Właśnie ten zapach jest w perfumach Beauforta. Mocny i ostry jak demonstracja siły” — mówi K.

Kontynuuje: “Następna mocna nuta Tonnerre to pożoga, płonący statek: impregnowane drewno, żywica, smoła, płótna, liny konopne w ogniu. Z krwią jest kłopot — prawdziwa zawsze ma posmak i zapach żelaza. Jeżeli w ogóle się w tych perfumach pojawia, to pomieszana ze spalenizną, trudno ją odseparować. Gdybym miał pobawić się w rekonstrukcję kompozycji, to wyglądałaby ona tak: 65% palonego drewna, 25% prochu, 10% innych składników, np. rumu”.

 

PODZIEL SIĘ