Zaloguj się
Musc Ravageur woda perfumowana
Zapłać z lub podziel płatność z
Zmysłowy i wyrafinowany. Dynamiczny, ale utrzymany w ryzach. Wstrząsający i tajemniczy. Musc Ravageur to dojrzały, bezkompromisowy, orientalny zapach, który opiera się chwilowym modom. Perfumiarz Maurice Roucel połączył świeży, wręcz eksplodujący aromat bergamotki, mandarynki i cynamonu z wanilią, piżmem i ambrą. Żadnych kwiatów, wyłącznie wytworna kompozycja szlachetnych woni.
Nuty głowy: lawenda, bergamotka, mandarynka;
nuty serca: goździk, cynamon;
nuty bazy: drzewo gwajakowe, drzewo cedrowe, drzewo sandałowe, wanilia, fasola tonka, piżmo, ambra.
Nuty Zapachowe
Głowa
bergamotka, mandarynka, lawenda, cynamon
Serce
ambra, wanilia, piżmo
Baza
drzewo sandałowe, paczula
O marce Editions de Parfums Frédéric Malle
W jaki sposób we współczesnym świecie, zdominowanym przez natrętną reklamę, można stworzyć wybitne perfumy? Frederic Malle wierzy, że podstawą sukcesu jest pozwolenie twórcom na taką wolność i swobodę pracy, jaka obowiązywała w tym zawodzie kilka dekad temu. Ten brak ograniczeń sprawił, że wiele dawnych zapachów do dzisiaj uchodzi za ikony perfumeryjnej sztuki. Dlatego też Malle daje perfumiarzom wolną rękę i stara się usuwać wszelkie przeszkody, które mogą zakłócać proces nieskrępowanej kreacji. Mówi im, aby stworzyli swój wymarzony zapach, nie ograniczając się budżetem, gustami czy briefem marketingowym. Efekt? Pomylenie kreacji tej marki z komercyjnymi perfumami jest po prostu niemożliwe.
Każda z kompozycji jest w takim samym opakowaniu — cylindrycznej butelce z czarnym korkiem, które stało się znakiem rozpoznawczym francuskiej marki.
Historia Editions de Parfums Frédéric Malle
Opinie o Musc Ravageur
Musc Ravageur z Editions de Parfums Frédéric Malle cieszy się niezaprzeczalną sławą wśród miłośników perfum. Piżmowo-ambrowa ikona łączy w sobie wanilię, paczulę i drewno sandałowe, tworząc zmysłowy finisz.
Alexandra Venison, Vogue
Bezkompromisowy seksapil i elegancja rodem z Paryża. Zapach najbardziej szalonych paryskich nocy!
Frederic Malle, Vanity Fair
Odrobina wulgarności jest często elementem decydującym o ostatecznym pociągnięciu pędzla na obrazie piękna. Czy większość klasyków vintage nie ma w sobie takiej nuty pośród całego wyrafinowania? Czy opadający, lekko przetłuszczony kosmyk włosów lub mała smuga eyelinera nie są obietnicą, że wszystko da się później odkręcić? Czy mała dziurka w pończochach nie jest zaproszeniem do ich rozerwania? I czy po klapsie nie powinien nastąpić pocałunek?
Elena Vosnaki, Perfume Shrine